Forum Garnizon Gdańsk Strona Główna Garnizon Gdańsk
Garnison Danzig
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wojsko Polskie na Pomorzu Zachodnim i Krajnie w 1807

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Garnizon Gdańsk Strona Główna -> Geschichte / Epoka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hahn
Secondelieutenant



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Neumark

PostWysłany: Czw 14:46, 17 Wrz 2009    Temat postu: Wojsko Polskie na Pomorzu Zachodnim i Krajnie w 1807

Przeczytałem książkę Hieronima Kroczyńskiego o tytule jak powyżej. Całkiem ciekawa, dobrze opisująca, czego nie ma co ukrywać, przesławne lanie jakie dostaliśmy wtedy. Niestety, zabrakło w kilku, łagodnie mówiąc, miejscach obiektywizmu. Niektóre rzeczy są interpretowane przesadnie, zarówno akty bohaterstwa polskiego, jak akty samoobrony pruskiej. Oczywiście jak i w dzisiejszych czasach, zawsze płynna jest granica między barbarzyńskimi siepaczami a naszymi dzielnymi chłopcami i zależy głównie od tego, skąd się spogląda. Ogólnie autor skupia się na przedstawieniu działań wojennych, od czasu do czasu wspominając o rekwizycjach czy rabunkach, zawsze znajdując uzasadnienie dla tych ostatnich. Zdobycie Tczewa pozbawiono zupełnie opisu dokonanego później rabunku, za to zatroszczono się o dodanie słów "w plecy" by opisać gdzie ukryci w domach już po zdobyciu Tczewa Prusacy strzelali Polakom. Ciekawe, że o strzelaniu akurat w plecy, nie wspominają dwaj polscy pamiętnikarze którzy tam byli i widzieli wszystko, tj Białkowski i Chłapowski. Za to Białkowski prostodusznie opisuje rabunek. Chłapowski już tego jakoś nie pamięta.
Opis zdobycia Słupska jest zajmujący, dokładny, zaś opisy kłopotów jakie miał ze swoimi nieregularnymi chorągwiami ochotniczymi Kosiński (a po nim Sokolnicki) naprawdę budzą współczucie dla Amilkara i podziw dla Michała, który musiał naprawdę dobrze i skutecznie pilnować skorych do bandytki (to słowo pada w książce) panów szlachty. Ciekawe jest podkreślenie bojowego ducha i patriotyzmu partyzantów Schilla, choć używane w dalszej części książki określenie "schillowcy" na pewno nie jest przypadkowe, budząc skojarzenie z innymi "-owcami". Nie przypuszczam, krótko mówiąc, by autorowi chodziło o odniesienie do akowców a raczej do hitlerowców czy banderowców.
Istnieje silny relatywizm oceny postaw. Jeżeli von Manstein rozsyła obwieszczenia grożące śmiercią za współpracę z okupantem, jest to terror. Jak to samo robią ludzie Schilla (grożąc urzędnikom powolnym nowej władzy - inna sprawa, że kiepsko było być wtedy urzędnikiem), to terror. Widać że tak robić nie wolno. Dobry wojownik tak nie postępuje. Bushido zakazuje. A jak za opór w swojej zazwyczaj wyrywkowo cytowanej odezwie grozi tym samym gen J.H.Dąbrowski - to norma przyjęta w cywilizowanej wojnie, postępowanie zrozumiałe samo przez się. Rozgrzesza też autor szybko zganionego przez Dąbrowskiego Sokolnickiego pisząc, że co prawda wziął karetę z końmi i talary oraz zegarki, ale przecież inni, szczególnie żabojady też brali i to więcej, zaś nikt z tego nie robił problemu. Wspomina się też w książce o rozstrzelaniu burmistrzów Niemców na rynku w Poznaniu, znajdując na to uzasadnienie. Po prostu potrzebne do sterroryzowania. Teraz ten wyraz jest dobry. Nasz terror nie ustępuje obcemu a nawet go moralnie przewyższa.
Niepotrzebne jest też użycie niektórych słów. Gdy Polacy pod Kołobrzegiem biją jazdę Freikorpsu Schilla, jazda ta jest oczywiście "niezwyciężona". Właśnie w cudzysłowiu. Jak na morzu pojawiają się okręty szwedzkie czy angielskie, to tam oczywiście grasują.
Gneisenau doczekał się dobrej oceny jako sprawny dowódca. Jednak ocena moralna... uff, dobrze że to nie mój przodek, bo by mnie piekły policzki ze wstydu. Jak strzelano do parlamentariusza (żeby było jasne - ganię to!) to na pewno jego wina. Nie ma co prawda dowodu, ale silne przypuszczenia. Jak pisał raport do króla, to kłamał. Jak zrobił lazaret w kołobrzeskiej kolegiacie i poinformował o tym oblegających, to oczywiste, że powodowała nim tylko i wyłącznie chęć oszczędzenia wieży niezbędnej do obserwacji przedpola. Inne armie zapewne zawsze by zastosować fair play, takie wieże zaraz po zamknięciu się w oblężeniu niszczyły same a już na pewno nie umieszczały w kościołach jeńców czy lazaretów.
Książka jest wartościowa. Przynajmniej ja to tak oceniam. Czytelnicy patrioci będą tym bardziej zachwyceni. Prusacy - też, jak sądzę.
Ciekawa jest niezmiernie ocena, rzeczywiście skrzywdzonego w opisach i tzw głosie ludu, płk Loucadou. Rzeczywiście, wygląda na to, że ten człowiek i tak wykazał się o wiele większym hartem ducha niż inni, broniąc twierdzy i przy tym wpadając w trudny konflikt z twardym lecz dość kłótliwym Nettelbeckiem.

Polecam. O.Hahn


Ostatnio zmieniony przez Hahn dnia Czw 21:58, 17 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feldfebel
Administrator



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Westpreussen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:12, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Jeśli mowa o Pomorzu Zachodnim,polecam;
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hahn
Secondelieutenant



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Neumark

PostWysłany: Pon 17:36, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Pisalem powyżej o wyrywkowym cytowaniu odezwy gen. Dąbrowskiego z 1 lutego 1807. Obok bardzo humanitarnej i pięknej frazy apelu:
"Holendrzy, Niemcy i jakiejkolwiek religii i rodu ludzie zamieszkali na ziemi polskiej, którzy się zachowują w swoich domach spokojnie, żadnego z nieprzyjaciółmi kraju nie będą mieć porozumienia, zachowują wierność dla rządu polskiego, wypłacać będą postanowione kontrybucje i podatki, doświadczą wolności w wyznawaniu swojej religii, obrony swoich osób i majątków i uważani będą jak bracia i ziomkowie nasi. "
istnieje kilka innych punktów, gdzie jest mniej pięknie. Obok oczywistych punktów, zakładających rozstrzeliwanie osób złapanych z bronią w ręku lub na knowaniach (cóż, kto się decyduje na walkę zbrojną, musi być gotowy na konsekwencje personalne) istnieje gorszy, 3-ci punkt:
" Amtmanowie, sołtysi i każda zwierzchność, którzyby buntujących się nie poskromili albo do najbliższej komendy francuskiej lub polskiej nie donieśli, będą uważani za hersztów buntu i jako tacy śmiercią karani. Gromada zaś cała, gdzieby się bunt okazał, najsurowiej egzekucji wojskowej podpadać będzie. "
A więc, odpowiedzialność zbiorowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feldfebel
Administrator



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Westpreussen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:45, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Zaznaczmy że jedynymi oddziałami zorganizowanymi z miejscowej ludności na terenie dzisiejszego Pomorza Zachodniego i Gdańskiego były pruskie Freikorpsy.Brak radosnych peanów i rzeszy ochotników do szeregów "wyzwolicieli"...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hahn
Secondelieutenant



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Neumark

PostWysłany: Pon 19:26, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Istnieje sprawa wypadków w Tucznie. Jednak ta miejscowość została włączona do Prus w wyniku I rozbioru i bezsensem jest mówienie o Tucznie jednym tchem z omawianiem wydarzeń w miejscowościach sensu stricte Pomorza Zachodniego. Tu mieszkali Polacy i wystąpili przeciwko Prusakom. Skutecznie zresztą.

Bardziej typowy dla Pomorza Zachodniego jest jednak bunt w Szczecinku, gdzie zorganizowano naprędce w końcu stycznia i poczatku lutego coś na kształt samoobrony uzbrojonej w naprędce pozbieraną broń. Po doniesieniu do polskiej komendy, owa grupa zostala rozbita przez podjazd płk. Garczyńskiego. Z bilansu strat wychodzi, że było to przygotowane może i ideowo, lecz militarnie byle jak. Być możę zresztą, że działano odruchowo na zasadzie obrony swego habitat, tak jak to Polakom zalecał Axamitowski w odezwie, mówiąc o uzbrajaniu się od rabusiów w sprzęt rolniczy, grabie, widły itd. Popełniono podstawowy błąd, polegający na próbie dotrzymania pola wojsku przez amatorską ruchawkę. Z listu Łubieńskiego do Dąbrowskiego wynika jednak, że polski podjazd najpierw zahaczył o Szczecinek, gdzie został ostrzelany i wycofał się zadając straty miejscowym. Ośmieleni czymś co uważali za sukces amatorzy w następnym starciu nie zachowali ostrożności i zostali rozbici.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Garnizon Gdańsk Strona Główna -> Geschichte / Epoka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin